Poniżej tekst, który ukazał się ze zmianami w PRZEGLĄDZIE NOWOTOMYSKIM 2/14/2010, autorstwa dra Bogumiła Wojcieszaka, który uzasadnia potrzebę nowego wydania Dziejów Nowego Tomyśla. Autor postuluje i argumentuje potrzebę wydania poprawionej, trzeciej edycji Dziejów Nowego Tomyśla.
Pierwsza edycja Dziejów Nowego Tomyśla ukazała się w 1986 roku, w związku z obchodami dwustulecia miasta. W rozmowie z Sylwią Kupiec (zob. s. 76) dr Zdzisław Kościański wspomina, iż ówczesny szef nowotomyskiej książnicy, Czesław Klorek:… potrafił w tamtych trudnych czasach tak działać, żeby jakoś realizować to, co chciał. Dzięki niemu udało się wydać pierwszy „Zarys dziejów Nowego Tomyśla”, który był m. in. moim pomysłem. Mojego mistrza Bogusława Polaka, namówiłem do zredagowania tego wydawnictwa. Nie ukazałoby się ono jednak, gdyby nie pomoc Czesia Krolka. Wtedy brakowało przecież wszystkiego, łącznie z papierem. Żeby cokolwiek wydrukować trzeba też było mieć specjalny przydział papieru. Czesławowi do naszej książki udało się załatwić papier śledziowy, a część na której wydrukowane są zdjęcia, to ówczesny papier kserograficzny. I tak ta książka, co było wtedy dużym osiągnięciem (…). Kolejna edycja, której również patronował Czesław Krolek, ukazała się już w innych realiach politycznych i technologicznych, bo w roku 1998.
Drugie wydanie różniło się od pierwszego przede wszystkim poziomem edytorskim, zmieniono – a właściwie uzupełniono – też zawartość treściową. Rozdział VI pierwszej edycji Nowotomyskie czterdziestolecie (w domyśle 1945 – 1985) uzupełniono zapis poświęcony dziesięcioleciu następnemu, rzecz całą doprowadzając do roku 1995, a miejscami do roku 1997. Nakład drugiej edycji jest już wyczerpany, ponadto minęło kolejnych piętnaście lat dziejów miasta, które powinny zostać dotknięte piórem historyków. Jest to poważny argument, aby pomyśleć o trzeciej edycji, gruntownie jednak przepracowanej. Ponadto o takiej potrzebie świadczy opublikowana poniżej recenzja drugiej edycji, którą zamieściłem przed dziesięciu laty, na łamach Kroniki Wielkopolski (nr 2 (94) 2000, s. 139-141).
Skromnym zdaniem piszącego te słowa wydanie trzeciej edycji historii Nowego Tomyśla powinno stać się jednym z zadań władz samorządowych, już po wyborach, podczas kolejnej czteroletniej kadencji, tyle bowiem potrwać może opracowanie i wydanie książki. Na koniec pytanie – kto w tym dziele przejmie rolę sprawczą? Może dyrektor nowotomyskiej książnicy, p. Lucyna Kończal – Gnap, która ma już poważny dorobek wydawniczy, wsparta w tym dziele patronatem Nowotomyskiego Towarzystwa Kulturalnego?
***
Położony w zachodniej części województwa poznańskiego Nowy Tomyśl jest miastem interesującym przez swoją nietypowość. Jego historia, w odróżnieniu od legitymujących się wielowiekową przeszłością wielu miast Wielkopolski, liczy zaledwie nieco ponad dwieście lat. Teren wokół powstałego w roku 1786 miasta był największym w Wielkopolsce obszarem osiemnastowiecznej kolonizacji olenderskiej, opierającej się głównie na osadnikach narodowości niemieckiej. Wynika stąd drugi element nietypowości – przez ponad połowę swych dziejów był Nowy Tomyśl miastem o zdecydowanej przewadze ludności niemieckiej. Nowotomyślanie narodowości niemieckiej częściowo wyjechali stąd po I. wojnie światowej, wielu jednak mieszkało tutaj, żyło i pracowało do roku 1945. Ci, którzy nie wyjechali gdy zbliżał się front, zostali przymusowo wysiedleni, zostawiając dorobek kilku pokoleń. Na ich miejsce przybywali Polacy z innych części Wielkopolski, z terenów zabużańskich, a także reemigranci. Po wojnie dawni mieszkańcy miasta, wraz z przybyszami z różnych stron Polski i byłych kresów wschodnich, stworzyli prężną, lecz zupełnie nową społeczność. Eksponowana w książce, miejscami nadmiernie, linia podziału narodowościowego nie zawsze była jedyną i najważniejszą – nawet w czasie hitlerowskiej okupacji po obu stronach znajdowały się jednostki, których zachowanie znacznie odbiegało od utartych schematów. Trzecim wreszcie wyróżnikiem Nowego Tomyśla był szybszy niż gdzie indziej rozwój w kilkudziesięciu powojennych latach. Także ostatni okres przyniósł duży napływ kapitału i powstanie szeregu nowych obiektów oraz powrót do powiatowej stołeczności, a także wielkie nadzieje na rozwój gospodarczy, związane z mającą przebiegać w pobliżu autostradą.
Recenzowane Dzieje Nowego Tomyśla są wznowieniem edycji z 1986 r., opublikowanej pod nieco innym tytułem z okazji dwustulecia miasta. Jak zapewnia redaktor naukowy, realia historyczne wręcz narzuciły potrzebę napisania nowej monografii, bez ograniczeń cenzorskich i psychologicznych. Co prawda ograniczenia cenzuralne rzeczywiście zniknęły, lecz pozostałe są jednak miejscami widoczne. Książka składa się z sześciu chronologicznie wyodrębnionych rozdziałów zasadniczych oraz z zakończenia, w którym zarysowane zostały interesujące perspektywy rozwojowe miasta.
W rozdziale pierwszym Andrzej Wyrwa omawia Najdawniejszą przeszłość i czasy nowożytne do XVIII w. W stosunku do edycji poprzedniej wprowadzono liczne zmiany, uwzględniające uwagi recenzenta (Jerzy Łojko, Kronika Wielkopolski nr 46). Rozdział ten jest niewątpliwie cenny, został jednak nadmiernie rozbudowany, przez co stał się niejako „objętościowotwórczy” i nieprzystający do potrzeb i oczekiwań czytelników tego rodzaju opracowań. Uwaga autora skupia się na środowisku naturalnym i na okresach, którymi interesuje się archeologia. Na ogólną liczbę 43 stron zaledwie 11 poświęcono czasom historycznym (dla porównania -w Dziejach Pniew opublikowanych w tym samym czasie i pod tą samą redakcją naukową czasom przedhistorycznym poświęcono zaledwie nieco ponad jedną stronę). Lekturę tego rozdziału utrudnia nieco stosowanie zbyt specjalistycznej terminologii – czy tzw. przeciętny czytelnik wiedział będzie co to jest np. „spąg cechsztynu”?
Zamieszczone przez A. Wyrwę błędne informacje o właścicielach w znacznej części sprostowane zostały w rozdziale następnym, autorstwa Ireny Mamczak-Gadkowskiej. W krótkim, lecz niezwykle cennym i rzeczowym rozdziale drugim omówiona została lokacja miasta oraz jego krótkie dzieje w przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Pomocna dla autorów dwu pierwszych rozdziałów byłaby niewątpliwie elektroniczna edycja Tek Dworzaczka, która winna być elementem warsztatu każdego historyka, zajmującego się dziejami Wielkopolski.
Rozdział trzeci, Pod pruskim zaborem, autorstwa Bernarda Piotrowskiego, jest w zasadzie przedrukiem edycji poprzedniej, z wyjątkiem końcowego, podsumowującego akapitu, którego konkluzje nie w pełni przystają do prezentowanych treści. Autor rozdziału podjął się zadania niezwykle trudnego – usiłuje mówić o polskim Nowym Tomyślu, którego w omawianym okresie w zasadzie nie było. Było natomiast miasto zamieszkałe w ponad 90% przez ludność niemieckojęzyczną. Stąd też przyjęte cezury pozostają bez związku z dziejami miasta – np. nie było w Nowym Tomyślu Zawirowań Wiosny Ludów czy też Odgłosów powstania styczniowego jak sugerują tytuły podrozdziałów. W kontekście zawartości treściowej tego rozdziału gołosłowna jest opinia redaktora naukowego, iż nowotomyscy Polacy w latach zaboru z uporem walczyli o prawo do języka i reprezentacji we władzach (s. 5). Polacy rzeczywiście walczyli o wymienione przez B. Polaka cele, lecz na terenie powiatu – najpierw bukowskiego, następnie, od 1887 r., nowotomyskiego – a także na obszarze macierzystej dla Nowego Tomyśla parafii wytomyskiej – której istnienia, wraz z działającymi tam polskimi księżmi społecznikami, autor nie zauważa.
Tytułem przykładu przyjrzyjmy się dwóm z wielu gołosłownych opinii zawartych w tym rozdziale. Przy okazji omawiania obchodów stulecia miasta autor stwierdza, iż wydanej wówczas okolicznościowej publikacji świadomie przemilczano rolę polityczną, kulturową i cywilizacyjną w życiu miasta miejscowych Polaków. W innym miejscu czytamy, że Nowy Tomyśl zamieszkały przeważnie przez Niemców, nie był widownią ostrych starć narodowych i walk politycznych, a Polacy -znajdując się w mniejszości – nie reagowali tak gwałtownie na polskie zrywy patriotyczne w XIX wieku). Postawmy w tym miejscu pytanie – czy reagowali w jakikolwiek sposób? O tym na łamach książki nie znajdziemy żadnej informacji. Daremne też okazuje się szukanie przykładów aktywności polskich mieszkańców miasta, upoważniających do końcowej konkluzji, iż w latach pruskiego zaboru Nowotomyscy Polacy skutecznie i systematycznie przypominali o swej obecności w życiu miasta. Zacznijmy od powstań. O insurekcji kościuszkowskiej (s. 64) najpierw dowiadujemy się iż pośrednio można było wnioskować, że w okolicach Nowego Tomyśla, a może i w samym mieście, ludność polska zainteresowała się powstaniem. Z następnego jednak zdania wynika, że nowotomyscy powstańcy starali się przyciągnąć do insurekcji także mieszkańców wyznania ewangelickiego. W odniesieniu do powstania listopadowego czytamy, iż… są przekazy mówiące, że wśród nich (tj. Wielkopolan, uczestników powstania, BW) było także kilkunastu mieszkańców powiatu bukowskiego. Trudno dzisiaj jednoznacznie orzec, czy znaleźli się tam także mieszkańcy Nowego Tomyśla. Wątpliwości autora mogły rozwiać materiały znajdujące się w Archiwum Państwowym w Poznaniu (NP 1712 -1717). Otóż powstańców z terenu powiatu bukowskiego było kilkudziesięciu -głównie z Buku, Lwówka i Opalenicy – a także pomniejszych miejscowości, lecz nie z Nowego Tomyśla. Nieporozumieniem jest też mówienie, w odniesieniu do Nowego Tomyśla, o wirze wydarzeń Wiosny Ludów. Opinię tę podziela B. Piotrowski, stwierdzając, iż landrat bukowski niewielkie miał kłopoty z mieszkańcami Nowego Tomyśla, wśród których nadal przeważali Niemcy. Faktycznie nie działały tam żadne polskie, lepiej zorganizowane, stowarzyszenia. (…)W samym mieście o pracy patriotycznej niewielkiej grupy Polaków tam żyjących trudno było mówić. Następnie jednak autor robi – mającą uzasadnić tytuł rozdziału? – „wycieczkę” do Buku, Opalenicy i Grodziska, dość dowolnie przedstawiając przebieg wydarzeń. Wśród uczestników powstania styczniowego byli mieszkańcy powiatu bukowskiego, a może i samego Nowego Tomyśla. Tymczasem w opublikowanym przez W Fidlera – Truszkowskiego Wykazie Wielkopolan uczestników powstania 1863 r. znajdujemy nazwiska blisko czterdziestu mieszkańców powiatu – brak natomiast na tej liście mieszkańców Nowego Tomyśla. Ponadto uwaga na marginesie – cezura powstania styczniowego nie przystaje w żaden sposób nie tylko do dziejów Nowego Tomyśla, jak też dziejów Wielkopolski w ogóle.
Zaledwie odnotowane są działania organicznikowskie, mimo zapewnień w części podsumowującej rozdziału, iż… pragmatyczne nakazy pracy organicznej Wielkopolanina również i w tym miasteczku odcisnęły swoje trwała piętno. Autor zaledwie wzmiankuje, iż działające na wsi nowotomyskiej kółka rolnicze skutecznie zabiegały o wysoki poziom gospodarowania polskich rolników. Sporo uwagi poświęcono działaniom i roli Katolickich Towarzystw Robotników Polskich, zapominając przy tym dodać, iż zarówno kółko rolnicze jak i KTRP działała na terenie parafii wytomyskiej – obejmowały więc swym zasięgiem oddziaływania, przynajmniej w sensie topograficznym, również Nowy Tomyśl.
Miejscami odnieść można wrażenie, iż omawiając sprawy narodowościowe autor zdradzał odznaki podenerwowania pisząc wielokrotnie, iż w mieście… nadal przeważali Niemcy, (np. s. 67,73,74,76,89). Nie może też do końca zdecydować się jaka była struktura narodowościowa Nowego Tomyśla. W początkach obecnego stulecia Polacy albo stanowili piątą część mieszkańców miasta (s. 89), lub też miasto było w 90% zamieszkałe przez Niemców (s. 97). Dopiero w następnym rozdziale znajduje się rzetelnie udokumentowana informacja, iż w 1905 r. Polacy stanowili 8,2% ogółu mieszkańców miasta. Usilne i godne lepszej sprawy zabiegi autora w tym względzie nie zmieniają faktu, iż Polacy w owym czasie stanowili poniżej 10% mieszkańców Nowego Tomyśla, o raczej podrzędnym statusie ekonomicznym i społecznym. Jedynym przedstawicielem polskiej inteligencji był Wojciech Bartecki, którego działalności poświęcić można było nieco więcej uwagi. Zdaniem autora Ludzi o podobnych przekonaniach politycznych i tak samo oddanych sprawie narodowej było w Nowym Tomyślu i jego okolicach z pewnością więcej. O wielu z nich milczą zachowane źródła, a w tym również pruskie raporty policyjne. Kolejnym nieporozumieniem jest „skazywanie na milczenie” pruskich raportów policyjnych. Wprost przeciwnie, niezwykle drobiazgowo odnotowują one każdy przejaw działań, mających „propolski” charakter. Są to m. in. sprawozdania landratów nowotomyskich z lat 1898 i 1901 (APP NP 6243, 6275, 6150-3). Z materiałów tych wynika, iż powiat nowotomyski „miał szczęście” do księży społeczników, działających na terenie sześciu parafii, mieszczących siew granicach powiatu (w Brodach, Bukowcu, Lwówku, Michorzewie, Pniewach i Wytomyślu). W przeciągu blisko trzydziestolecia, począwszy od około 1890 r., w parafiach tych działało blisko dwudziestu księży, zarówno proboszczów jak i wikariuszy, którzy prowadzili niezwykle pożyteczną działalność społeczną. Skoncentrujmy się na parafii wytomyskiej, do której należał pobudowany w roku 1896 kościół filialny w Nowym Tomyślu. W1896 r. administratorem parafii mianowany został ks. dr Włodzimierz Sypniewski (1854 – 1933), podczas czteroletniego pobytu w Wytomyślu wybrany został członkiem polskiego komitetu wyborczego na powiat nowotomyski z siedzibą w Lwówku, był członkiem Towarzystwa ku zwalczaniu gry hazardowej. W opinii władz pruskich należał do księży, których trzeba zaliczyć do polskich agitatorów w tutejszym powiecie (…). Tam też zawarte są opinie, iż Polonizacja, po dwudziestoletniej przerwie od czasu Kulturkampfu, podjęta została wraz z przybyciem księdza dr Sypniewskiego (…), oraz że ujawnia się jego wpływ w Kozich Laskach, położonych opodal Wytomyśla, gdzie jedno gospodarstwo chłopskie po drugim przechodzi z rąk niemieckich do polskich (….). Ze względu na notoryczne dążenia polonizacyjne pozbawiono ks. Sypniewskiego prawa do nauczania religii. Od r. 1900 proboszczem w Wytomyślu był poseł ks. Tadeusz Styczyński (1870 -1942), w wymiarze lokalnym członek polskiego komitetu wyborczego na powiat nowotomyski, założyciel (1908) i prezes kółka rolniczego oraz założyciel i patron KTRP, które liczyło 76 członków. Znamienne, iż w kilkuosobowych zarządach tych organizacji brak mieszkańców Nowego Tomyśla, podobnie jak w składzie polskiego, powiatowego komitetu wyborczego. Od roku 1913 proboszczem był ks. Hipolit Jurek, który kontynuował pozaduszpasterskie działania swoich poprzedników, a po odzyskaniu niepodległości przyczynił się do polonizacji Nowego Tomyśla.
W rozdziale napisanym w roku 1986 znalazła się spora doza publicystyki narodowościowej. Szkoda, że autor nie skorzystał z okazji drugiego wydania, aby niektóre przynajmniej opinie skorygować, bowiem te fragmenty rozdziału, które nie dotyczą spraw narodowościowych, są bardzo cenne i kompetentne. W omawianym okresie z małej rolniczej osady na zachodnich kresach Wielkopolski, wspólnym wysiłkiem mieszkańców, zarówno Niemców jak i Polaków, powstało dobrze zagospodarowane miasteczko, o ciągle rosnącym poziomie cywilizacyjnym i kulturalnym. Docenieniem roli nowotomyślan narodowości niemieckiej mogłoby być np. umieszczenie tablicy pamiątkowej na budynku w którym mieszkał Józef Jakub Flatau, honorowy obywatel miasta, „ojciec” nowotomyskiego chmielarstwa, które stało się podstawą zamożności Nowego Tomyśla i jego obywateli.
Rozdział czwarty W Polsce Odrodzonej jest niewątpliwie wyróżniającym się rozdziałem i składa się z trzech przejrzyście i kompetentnie napisanych części. Bogusław Polak pisze o okresie powstania wielkopolskiego, Zdzisław Kościański omawia dzieje miasta w dwudziestoleciu międzywojennym, a Piotr Bauer poświęca uwagę przygotowaniom obronnym i wojnie 1939 r. Stąd też uwagi i uzupełnienia będą tutaj nieliczne. Wymieniany jako proboszcz lwówecki ks. Jan Rosochowicz miał w rzeczywistości na imię Bonifacy i na terenie powiatu nowotomyskiego działał w latach 1893 – 1897 jako wikary w Brodach oraz w latach od 1908 do 1920 jako proboszcz w Lwówku. Był m. in. powiatowym prezesem TCL, sekretarzował w powiatowym komitecie Towarzystwa Naukowej Pomocy i polskim powiatowym komitecie wyborczym. Tutaj przedstawiony jest jako przewodniczący Rady Ludowej i oponent Stanisława Łąckiego, którego uważał za ignoranta w sprawach wojskowych – stąd brakiem współpracy należy obarczyć obie strony. Członkiem Rady Robotniczo – Żołnierskiej powstałej w Nowym Tomyślu był m. In. proboszcz wytomyski ks. Hipolit Jurek, a wśród 36 członków Rady był tylko jeden mieszkaniec Nowego Tomyśla – rolnik Hermann Wittig (APP Landr. Neutomischel 398). Nieporozumieniem lub raczej ukłonem w stronę w stronę nowotomyślan jest tytuł jednego z podrozdziałów sugerujący udział w walkach powstańczych oddziałów nowotomyskich. Zdzisław Kościański, nowotomyski historyk, ustrzegł się braku obiektywizmu w jednym tylko przypadku – mianowicie tam, gdzie stwierdza, iż był międzywojenny Nowy Tomyśl był ważnym ośrodkiem oświatowym i kulturalnym regionu (s. 166). Trudno też mówić o repolonizacji szkolnictwa, które polskim nigdy nie było. Z kolei Piotr Bauer, zupełnie słusznie, obszar zainteresowań rozciąga na powiat nowotomyski, podobnie jak w rozdziale następnym, w którym omawia okres okupacji hitlerowskiej, koncentrując się głównie na wątkach związanych z martyrologią ludności polskiej.
Zbiorowym wysiłkiem kilku autorów opracowany został rozdział szósty Nowotomyskie pięćdziesięciolecie. Kolejno Andrzej Dmitrzak omawia Gospodarkę i społeczeństwo w łatach 1945 – 1980, Zdzisław Kościański z Grzegorzem Łukomskim omawiają Kryzys peerelowskiego systemu władzy 1980 – 1989 oraz samodzielnie Grzegorz Łukomski Przemiany lat 1990 – 1997. Następnie Henryk Błaż i Czesław Kro-lek piszą o rozwoju kultury, oświaty ii sportu, a Czesław Gołąbek omawia działalność nowotomyskiej służby zdrowia. Na tle szczegółowo opracowanego okresu międzywojennego spory niedosyt budzi zdawkowe potraktowanie lat 1945-80. Najpierw – w wyniku osiedlenia się repatriantów i osób z innych części kraju na miejscach opuszczonych przez Niemców – było to jakby miasto z Ziem Odzyskanych na terenie rdzennej Wielkopolski (wyrazem tego był m. in. przyrost naturalny znacznie wyższy niż w całym regionie). W tym czasie w Nowym Tomyślu dokonał się ogromny skok cywilizacyjny, rozwój przestrzenny i ludnościowy (miasto, będące piątym co do wielkości wśród sześciu miast w powiecie, w ciągu krótkiego okresu na przełomie lat sześćdziesiątych zdystansowało wszystkie ośrodki w okolicy i wyrosło na centrum tej części Wielkopolski o niepodważalnym znaczeniu). Wybudowano wiele nowych obiektów użyteczności publicznej, których nie uzyskały inne miasta powiatowe. O tym wszystkim wspomina wydany na początku 1998 r. przewodnik turystyczny, a książka o ambicjach naukowych pomija te sprawy milczeniem. Ponadto podrozdział poświęcony służbie zdrowia wydaje się zbyt obszerny, lecz może jest to przejaw troski ojców miasta o tę sferę działalności, a cezura roku 1986 w części poświęconej kryzysowi peerelowskiego systemu władzy w latach 1980 – 1989 jest sztuczna. Zdzisław Kościański omawiający lata 1980 – 1985 w podsumowaniu pisze o prężności gospodarczej miasta i jego ówczesnych władz mimo licznych wówczas utrudnień. Z kolei Grzegorz Łukomski akcentuje różnice pomiędzy potrzebami miasta i jego mieszkańców, a możliwościami ich zaspakajania w ówczesnych realiach polityczno – gospodarczych. Jest to jednak sprzeczność pozorna, bowiem w lokalnych realiach pozytywnie działać można niezależnie od historycznych zakrętów i politycznych zawirowań. Przykładem mogą być dokonania inicjatora wydania omawianej książki, Czesława Kroleka -połowa polskiego okresu dziejów miasta wiąże się z jego pięćdziesięcioletnią działalnością na nowotomyskiej niwie kulturalnej.
Miejscami denerwująca jest nie zawsze staranna adiustacja, brak też wykazu wykorzystanych źródeł i opracowań. Przydałaby się także bardziej ogólna mapa, określająca położenie Nowego Tomyśla w regionie. Cennym natomiast uzupełnieniem jest indeks osób. Książka jest ładnie wydrukowana na dobrym papierze, posiada bardzo efektowną okładkę i wyraźne, w tym także kolorowe fotografie na oddzielnej wkładce.
***
Tyle „odczytana na nowo” recenzja. Mimo iż od jej napisania i opublikowania minęło dziesięć, lat zawarte tam uwagi w warstwie merytorycznej, pozostają nadal aktualne. Podkreślić jednak należy, iż od tego czasu ukazało się wiele interesujących odniesień i przyczynków do przeszłości Nowego Tomyśla, poszerzających obszar zainteresowań badawczych.
Do najbardziej chyba „zaniedbanego” w recenzowanej książce okresu dziejów Nowego Tomyśla, czyli lat pruskiego zaboru, kilkakrotnie odniósł się Bogumił Wojcieszak zarówno w publikacjach książkowych (Siewcy uświadomienia narodowego. Polskie organizacje w powiecie nowotomyskim w latach 1871 – 1918, w: Trzeba było pójść. Powiat nowotomyski w powstaniu wielkopolskim 1918 – 1919. Historia i pamięć, Nowy Tomyśl 2010 oraz Nowy Tomyśl na dawnej pocztówce, Nowy Tomyśl 2005 (głównie ilustrowany licznymi mapami rozdział Z dziejów nowotomyskiej przestrzeni miejskiej) oraz na łamach PRZEGLĄDU NOWOTOMYSKIEGO: (Nowotomyślanie w latach zaboru pruskiego. Szkic do portretu, nr 4), „Setki dziatek zyskało społeczeństwo nasze”. Nowotomyscy duszpasterze końca XIX i początku XX stulecia (tamże), Często gubimy pamięć…. Kilka uwag na marginesie starych fotografii i rocznicy Powstania Wielkopolskiego (nr 7). Istotnym uzupełnieniem i niejako „domknięciem” tematu powstania wielkopolskiego 1918 -1919 w Nowotomyskiem jest opracowanie Zdzisława Kościańskiego w zbiorowej, wspomnianej już publikacji Trzeba było pójść…
Cennym dopowiedzeniem wojennych losów nowotomyślan są książki Zenona Czesława Wartela (Wysiedlenia niemieckie 1939 – 1945. Wojenne losy mieszkańców powiatu Nowy Tomyśl – Grodzisk Wlkp., Opalenica 2002) i Zdzisława Kościańskiego (Nowotomyska lista katyńska. Historia i pamięć, Nowy Tomyśl 2010).
Powojennej, między innymi nowotomyskiej, rzeczywistości dotyczy bardzo cenne poznawczo opracowanie Zenona Czesława Wartela (Pod butem Hitlera i Stalina, Opalenica 2009) oraz artykuły zamieszczone na łamach „Przeglądu Nowotomyskiego”: Bogumiła Wojcieszaka „ Nie naszą jest winą…”. Kilka uwag o nowotomyskim podziemiu niepodległościowym (nr 5) i Nowotomyscy wrogowie komunizmu (nr 10), Krzysztofa Błaszczyka Organizacje niepodległościowe w powiecie nowotomyskim w latach 1945 -1956 (nr 5), Zenona Czesława Wartela, Niewolnicza służba żołnierzy górników z powiatu nowotomyskiego (nr 9) oraz Tajna Organizacja Wyzwoleńcza – Podziemny Ruch Oporu w Nowym Tomyślu (nr 10) oraz Jana Matuszewskiego Żeby Polska była dla Polaków. Wspomnienia o Tajnej Organizacji Wojskowej – Podziemnym Ruchu Oporu w Nowym Tomyślu (nr 10).
Na łamach PRZEGLĄDU NOWOTOMYSKIEGO podjęto też próbę zarysowania dziejów nowotomyskiej „Solidarności” (Sebastian Tuliński, Z dziejów nowotomyskiej „Solidarności”, nr 12) oraz odniesienia do dwudziestolecia działalności samorządu (Stefania Twardowska, To już historia.. Rada Miejska w Nowym Tomyślu w latach 1990- 2010, nr 14).
Ukazały się na także w PRZEGLĄDZIE NOWOTOMYSKIM artykuły świadczące, iż wielokulturowa przeszłość przestaje być balastem, a staje się wartością. W tę grupę tematyczną wpisują się artykuły: Lucyny Kończal – Gnap Organmistrz z Nowego Tomyśla (nr 1) i Akademia nad Szarką, czyli w kręgu spraw naszej małej Ojczyzny (nr 2), Marzeny Kortus Tutaj zatrzymał się czas (nr 1), Arno Krafta Jan Jakub Flatau -w 150. lecie honorowego obywatelstwa Nowego Tomyśla (nr 2), Przemysława Mierzejewskiego Pamięć o tych, którzy tu żyli przed nami (nr 6) i tegoż autora Foto – Enderich, czyli ze starego nowotomyskiego albumu (nr 11), Bogumiła Wojcieszaka, O naszej [nie]pamięci (nr 9), Zdzisława Kościańskiego, Żydzi w Nowym Tomyślu w okresie międzywojennym (nr 9). W aspekt wielokulturowej przeszłości Nowego Tomyśla wpisują się też wywiady Sylwii Kupiec: Po kole pamięci…. Rozmowa ze Zbigniewem Pakułą o wielokulturowej przeszłości Wielkopolski, żydowskości i antysemityzmie (nr 9) i Trzeba trochę więcej osób. Rozmowa z Przemysławem Mierzejewskim (nr 12).
Wśród odniesień do najnowszej historii miasta odnotować należy także opracowanie monograficzne Barbary Koneckiej Szydłowskiej, Rozwój społeczno-gospodarczy Nowego Tomyśla w okresie transformacji systemowej, Poznań 2003.
Wymienione publikacje stanowić będą niewątpliwie interesujący materiał -inspirujący i merytoryczny – dla zespołu redakcyjnego i autorskiego nowej, trzeciej edycji Dziejów Nowego Tomyśla.